Saunamistrzyni z Piwnicznej, czyli seans błogiego relaksu

Saunamistrzyni z Piwnicznej, czyli seans błogiego relaksu

Marta Izworska z Piwnicznej nigdy nie planowała być saunamistrzynią. Jednak, kiedy zobaczyła, na czym polega ta praca, od razu się w niej zakochała. Zafascynowała ją wiedza o tradycjach saunowania i aromaterapii stosowanej podczas seansów. Relaksacyjne, herbal i total experience są jej ulubionymi.

– Jak się zostaje saunamistrzynią?

– Żeby zostać saunamistrzem trzeba zrobić kurs i wtedy nabywa się umiejętności i kwalifikacje, by móc wykonywać ten zawód. W moim przypadku akurat było odwrotnie, ponieważ najpierw nauczyłam się zawodu, a potem zrobiłam kurs. To nie była jakaś niesamowita historia. Po prostu warunkiem przyjęcia do pracy w SPA było wykonywanie seansów saunowych. Właściciele miejsca, w którym starałam się o zatrudnienie, pokazali mi, jak to wygląda i z miejsca się zakochałam. Później przerodziło się to w moją wielką pasję.

– Ceremonia, seans  – te sformułowania nasuwają skojarzenia z rytuałem. Czy oprócz kursu trzeba mieć szczególne predyspozycje, by być saunamistrzem?

– Na pewno trzeba mieć predyspozycje zdrowotne, bo jest to praca, która bardzo obciąża organizm. Natomiast, jeśli chodzi o samo wykonywanie seansów, jest to praca na emocjach ludzi. Dajemy gościom relaks i odprężenie, prowadzimy ich, pozwalamy im przeżyć przedstawienie. Dlatego trzeba mieć tak zwaną osobowość saunową. Oczywiście można wejść i wykonać seans, ale to, jakie ostatecznie będą odczucia gości, zależy właśnie od tej osobowości. Potrzebna jest empatia i chęć, żeby ludziom pomóc.

– Co Panią najbardziej pasjonuje w tym zawodzie? (…)

Reklama