Bernard Stawiarski: po prostu bardzo lubię wyzwania

Bernard Stawiarski: po prostu bardzo lubię wyzwania

Zawsze byłem niepokorny. Nie podobało mi się, że w imię jakichś bliżej nieokreślonych interesów poświęca się sprawy tak zwanego szarego obywatela. Przecież nie można trwonić na zbędne rzeczy wspólnego majątku – mówi wójt gminy Chełmiec Bernard Stawiarski.

– Jedni Pana złośliwie krytykują, inni Pana podziwiają, a Pan jakby nie słuchał tych opinii, tylko prze do przodu jak czołg, od projektu do projektu. Ma Pan jakieś tajemnicze sposoby zasilania organizmu w ciągle nową energię?

– O dodatkowym zasilaniu nic nie wiem, mogę się tylko domyślać, że dziedziczę dobre geny. Mój ojciec ma 91 lat, sam prowadzi samochód, ciągle prezesuje spółce wodociągowej Biczyce – Trzetrzewina – Niskowa, a jeszcze w wieku 88 lat był gminnym radnym. Jakby tego było mało, w wieku 71 lat, został ponownie ojcem (mama zmarła w 1993 r.), a mój młodszy brat, z drugiego małżeństwa ojca, będzie w tym roku zdawał maturę.

– Pańscy oponenci właśnie dostali ważną informację, bo wygląda na to, że Bernard Stawiarski jest nie do zdarcia i w dobrym zdrowiu jeszcze sporo namiesza w regionie.

– Z wróżby dobrego zdrowia mogę się tylko cieszyć, ale nie chcę tym nikomu robić na złość.

– Aktywność społeczną też Pan przejął po ojcu?

– Trochę pewnie tak. To ojciec zmobilizował mnie, bym kiedyś zaangażował się w przejęcie Kółka Rolniczego w Biczycach, czego ówczesne władze gminy nie chciały. Choć prowadziliśmy z żoną własną firmę, coraz bliżej byłem spraw gminy i – nie ukrywam – wiele rzeczy mnie wkurzało. Na pierwszy rzut oka było widać, że można coś zrobić lepiej. Od tego się zaczęło i dzisiaj jestem tu, gdzie jestem.

– We własnej firmie źle Panu było?

– Bardzo dobrze! Stworzyliśmy z żoną, która ma doktorat z rachunkowości, ośrodek konsultingowo-szkoleniowy. Firma dawała nam stabilność finansową i ciekawą pracę, ale kiedy zostałem wójtem, musiałem się z tego wycofać. Nie mogłem tak od razu, bo były zobowiązania wobec klientów, więc śp. Henryk Szewczyk napisał, że jeszcze przez jakiś czas jako wójt skakałem po dachach. Co miałem zrobić? Jako pierwszy w tym rejonie dostarczałem bezprzewodowy internet, mieliśmy ponad dwustu klientów, więc musiałem wywiązać się z umów instalacyjnych.

– I zamiast rozwijać technologicznie własny biznes, poczuł Pan samorządowe powołanie. Ale dalszych scenariuszy swojej pracy to Pan chyba nie mógł przewidzieć. Położy się Pan spać jako wójt, a obudzi jako burmistrz.

– Na pewno nie prześpię tego momentu, w końcu zapraszamy do Chełmca na Sylwestra każdego, kto chce z nami świętować ten historyczny moment. Nie boję się określenia „historyczny”, bo od ponad 100 lat nie powstało na Sądecczyźnie żadne nowe miasto.

– Ma Pan tremę przed tym burmistrzowaniem?

– Nie, bo jeśli chodzi o moje obowiązki, to nic się nie zmienia. Słyszałem nawet takie plotki, że od stycznia będę pobierał dwie pensje – jako wójt i jako burmistrz. No i jak ja mam dyskutować z takimi absurdalnymi spekulacjami?

– Ale podwyżkę jako burmistrz to Pan dostanie?

– Nic podobnego, moje pobory pozostaną bez zmian.

– No dobrze, ale po co właściwie było Panu to miasto potrzebne, oprócz wspominanych wielokrotnie większych możliwości w pozyskiwaniu środków unijnych?

– Uczciwie trzeba powiedzieć, że pomysł ze staraniem się o prawa miejskie nie był mojego autorstwa. To mój zastępca Artur Bochenek i Marcin Bulanda – dyrektor Gminnego Centrum Funduszy Europejskich, zaczęli pokazywać mi większe możliwości, jakie otwierałyby się przed Chełmcem jako miastem. Trochę się mocowałem z tym pomysłem, bo początkowo nie byłem do niego przekonany. Rok wcześniej nasza propozycja zmiany statusu na miasto nie przeszła na Radzie Gminy, ale nie poddawaliśmy się. Do dalszego działania dopingował nas termin ważności konsultacji społecznych. Na cały proces legislacyjny potrzebny był rok. W piśmie wojewody rekomendującym prawa
miejskie dla Chełmca było m.in. zdanie, iż choć nie w pełni posiadamy infrastrukturę miejską, to dynamiczny rozwój Chełmca upoważnia nas do takich starań. (…)

Rozmowę przeprowadzono 4 grudnia 2017 r.

Przeczytaj całość w specjalnym wydaniu DTS:

CHEŁMIEC musi poczekać. Mamy odpowiedź z MSWiA

Reklama