Płakaliśmy nad Australią. Naszym lasom grozi ten sam „demon” zniszczenia… Ostrzeżenie z Żegiestowa i Bukowca

Płakaliśmy nad Australią. Naszym lasom grozi ten sam „demon” zniszczenia… Ostrzeżenie z Żegiestowa i Bukowca

Niedawno płakaliśmy nad Australią. Dziś polskim lasom grozi ten sam „demon” zniszczenia, który w Australii zabił miliard zwierząt i wypalił życie z 12,5 miliona hektarów lasów. Wczoraj przed południem  ogłoszono, że ogromny pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym został ugaszony. Po południu okazało się, że radość była niestety przedwczesna, bo las i łąki nadal płoną. Ogień strawił  3000 hektarów parku. Każdy, kto w tym momencie pomyślał, że P0dlasie jest daleko od Beskidu Sądeckiego, pewnie przeoczył informacje o tym, że wczoraj płonęły lasy w Bukowcu w gminie Korzenna i w Żegiestowie Zdroju w gminie Muszyna.

Meteorolodzy uprzedzają, że do końca kwietnia nie można spodziewać się obfitych opadów, a leśnicy ostrzegają, że ściółka jest sucha jak pieprz i proszą o ostrożne obchodzenie się z ogniem oraz o czujność na zachowania ludzi wskazujące na chęć wypalania traw czy podpalenia. Jeśli nic nie zrobimy – lasy, za którymi tak tęskniliśmy gdy zakazano do nich wstępu, będą się zmieniać w pogorzeliska. Niestety winowajcą dramatu w większości przypadków jest człowiek, który rzuci niedopałek w ściółkę, albo celowo podpali trawę.

Wezwanie do pożaru w Żegiestowie dotarło do strażaków około godziny 11.52. Akcja gaśnicza trewala 13 godzin. Zakończyła się dzisiaj – 18 minut po godzinie pierwszej w nocy. Ogień strawił 5 hektarów.

Początkowo pożarem objęte było około 2 hektary bukowego lasu. Ze względu na warunki atmosferyczne (wiatr) oraz topografie terenu (strome zbocze góry) pożar się rozprzestrzeniał.  Po wstępnym opanowaniu sytuacji ze względu na silny wiatr doszło do ponownego rozprzestrzenienia się pożaru. Na miejsce zdarzenia zadysponowano dodatkowe zastępy, które pożar gasiły podręcznym sprzętem gaśniczym i burzącym takim jak tłumice,  łopaty  oraz hydronetki. Piłami mechanicznymi wykonywano pasy ochronne. Równocześnie podawano prądy gaśnicze wody. Zaopatrzenie wodne realizowano systemem mieszanym tzn. poprzez dowożenie i przetłaczanie wody na duże odległości. Stanowiska wodne zlokalizowane były na rzece Poprad, sztucznym zbiorniku wodnym oraz sieci hydrantowej. Ze względu na długotrwałe działania prowadzono rotacje ratowników pracujących bezpośrednio w strefie pożaru – relacjonują służby prasowe sądeckiej Państwowej Straży Pożarnej.

Na szczęście skończyło się szczęśliwie dla większości ludzi, którzy z ogniem walczyli. Tylko jeden ze strażaków OSP  zgłosił  uraz lewej nogi. Trafił do szpitala.

Tego samego dnia (wtorek, 21 kwietnia)  o 17.24 straż pożarna pospieszyła do Bukowca. Palił się las w trudno dostępnym, górzystym terenie. Dojazd na miejsce pożaru był niemożliwy. Akcja gaśnicza trwała trzy godziny. Przyczyną pożaru było zaprószenie ognia.

W większości lasów w Polsce obowiązuje trzeci – najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. W ciągu jednej doby odnotowano w kraju 137 pożarów lasów.

Zanim zaczną płonąć drzewa, zwykle płonie trawa. Od początku roku do dnia 20 kwietnia na Sądecczyźnie  341  razy podpalono trawę. Nie ma gminy na Sądecczyźnie wolnej od przypadków tej bezmyślności. Najwięcej pożarów suchych traw zanotowano w gminach  Stary Sącz, Podegrodzie, Chełmiec, Łącko oraz Rytro.

Reklama