Nowy Sącz. Blamaż za 10 mln? Nic się nie stało. Oto pięć dowodów na niekompetencje [OPINIA]

Nowy Sącz. Blamaż za 10 mln? Nic się nie stało. Oto pięć dowodów na niekompetencje [OPINIA]

Sandecja, pięć dowodów na amatorstwo

Trener zniesmaczony pytaniem o dymisję. Dowodzony przez prezesa Tomasza Bałdysa zarząd klubu bez ani jednego komunikatu w związku ze słabym wynikiem sportowym. Właściciel klubu – Urząd Miasta – bez publicznego stanowiska. Czy na ten tydzień zaplanowana jest konferencja podsumowująca sezon? – Nie ma takich planów na dzień dzisiejszy – odpowiada nam klub z Nowego Sącza. W Polsce dobiegł końca sezon 2023/2024. Kluby wydały już swoje komunikaty, odniosły się do wszelkich zdarzeń. Niektórzy uczynili to 20 minut po zakończeniu sezonu. Poniżej dowodzimy na czym dokładnie polega niekompetencja ludzi odpowiedzialnych za Sandecję. Czynimy to na zasadzie porównania z profesjonalnymi zachowaniami w innych klubach. Pod lupę bierzemy drużyny od Ekstraklasy, aż po II ligę.

Dowód 1: Trener Sandecji zniesmaczony pytaniem
– Podjął pan decyzję o dymisji czy raczej chce pan zostać w Sandecji jako trener III-ligowca? – usłyszał trener Robert Kasperczyk po ostatnim meczu sezonu. – Pytanie na poziomie, do którego nie jestem przyzwyczajony – odpowiada szkoleniowiec Sandecji. Przypomnijmy zatem. Drużyna z hukiem spadła do III ligi. Pod wodzą zatrudnionego zimą szkoleniowca nie wykonała postawionego przed nim zadania. W takich sytuacjach pytanie o dymisję jest podstawowym pytaniem, które należy zadawać trenerom – zarówno w przypadkach, gdy kontrakt obowiązuje, dobiega końca, bądź zawiera opcję przedłużenia. Dodatkowo, trener Kasperczyk przedstawia narrację, z której wynika, że problemem Sandecji i głównym powodem spadku było granie wyłącznie na wyjazdach. – Niech ktoś wreszcie to powie głośno: my graliśmy mecze ligowe na treningowym boisku Puszczy Niepołomice – mówi Kasperczyk. Przypominamy, że o graniu na wyjazdach „bębniliśmy głośno” przez ostatnie kilka lat. Wskazujemy także, że wielu trenerów w Polsce tak potrafi przygotować zespół, że ten lepiej czuje się na wyjazdach, aniżeli u siebie. Takim przykładem jest Polonia Warszawa, która w tym sezonie zdobyła 12 punktów u siebie i 23 punkty na wyjeździe. To wystarczyło do zapewnienia sobie utrzymania. Porównujemy zatem wystąpienie trenera Sandecji z wystąpieniem innych szkoleniowców. Przeglądamy wszystkie konferencje i wszystkie wypowiedzi – od Ekstraklasy aż po II ligę. Właściwych porównań odnajdujemy wiele. Wybieramy to z Olsztyna, czyli z miasta, gdzie żal po spadku może być porównywalny do tego z Nowego Sącza. Jak zatem zachowuje się ktoś profesjonalny?
Grzegorz Lech (trener Stomilu po ostatnim meczu sezonu): – Nie ma co ukrywać, że większa część tego spotkania to jest wstyd i nie przystoi tak funkcjonować na boisku. Chciałbym przeprosić kibiców, którzy byli na spotkaniu i tych, którzy nie byli. Ten mecz był podsumowaniem, nie tylko tego okresu, podczas którego ja byłem trenerem, ale całego tego sezonu. Był nijaki, słaby. Za sprawy sportowe i za to co widzieliście na boisku ja biorę pełną odpowiedzialność. Na tyle, na ile umiałem, zrobiliśmy co w naszej mocy. Na pewno były przeze mnie popełnione błędy, czy to w doborze składu na dany mecz, czy taktyce na poszczególne spotkania. Czas na rozliczenia. Źródło: Stomil Olsztyn, Fot: Łukasz Kozłowski

Dowód 2: Zero klubowego komunikatu
Sandecja Nowy Sącz do dnia dzisiejszego w żaden sposób nie odniosła się do osiągniętego wyniku sportowego. Nie wydano pół komunikatu w sprawie. Porównujemy zatem taką sytuację z zachowaniem innych klubów. Przeglądamy wszystko – od Ekstraklasy aż po II ligę. Właściwych porównań odnajdujemy wiele. Wybieramy klub, w którym żal po braku osiągnięcia celu może być porównywalny do tego z Nowego Sącza. Jak zatem zachowuje się ktoś profesjonalny?
W dniu wczorajszym Wisła Kraków przegrała na własnym terenie z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza 0:3 i nie zdołała zrealizować podstawowego celu. Tym celem był bezpośredni awans do Ekstraklasy lub dostanie się do niej poprzez baraże. Wczoraj sezon dobiegł końca, mecze zakończyły się kilka minut przed godziną 17.00. Równo o godzinie 17.20 klub wydał komunikat. Reakcja klubu względem opinii publicznej wyniosła zatem 20 minut. Poniżej profesjonalne zachowanie. Źródło: Wisła Kraków


Bonus: Skoro już przy temacie awansu do Ekstraklasy jesteśmy. Podczas przeglądu wszystkich klubów natrafiamy na warty odnotowania bonus. Chodzi o budowę stadionu w Katowicach. Na temat inwestycji w Nowym Sączu padło już wiele opinii. Większość z nich sprowadza się do nieprofesjonalnie poprowadzonej budowy. Trudno zatem, aby umknęło nam porównanie do GKSu Katowice. Drużyna awansowała wczoraj do Ekstraklasy. Stadion w Katowicach to zdecydowanie większa inwestycja niż ta w Nowym Sączu. Paradoksem jest, że powstaje tam większy stadion niż w Nowym Sączu, a budowę rozpoczęto znacznie później niż przy Kilińskiego. Z kolei oddanie do użytku nastąpi szybciej niż w Sandecji. Przetarg na budowę obiektu wygrało konsorcjum NDI SAA Lider. Symboliczne wbicie łopaty nastąpiło w październiku 2021 roku. Prace zasadnicze wystartowały 2 lutego 2022 roku. Zakończenie prac przewidziano na drugą połowę 2024 roku. Inwestycja przebiega zgodnie z planem i GKS Katowice na pewno zagra pierwszy mecz przy pełnych trybunach już w tym sezonie – od rundy wiosennej. Źródło: W Katowicach.eu. Fot. Grzegorz Bargieła.

Dowód 3. Brak komunikatu właściciela
Miasto Nowy Sącz jako właściciel klubu, do dziś nie wydało żadnego komunikatu w związku z najgorszym wynikiem sportowym w XXI wieku. Nie wyciągnięto również żadnych konsekwencji względem osób, które taki rezultat osiągnęły. Porównujemy zatem taką sytuację z resztą klubów, które są w posiadaniu Miasta. Przeglądamy wszystko – od Ekstraklasy aż po II ligę. Właściwych porównań odnajdujemy wiele. Wybieramy Sosnowiec, gdzie żal po braku osiągnięcia celu może być porównywalny do tego z Nowego Sącza. Przypomnijmy. Zagłębie jest klubem, którego większościowym akcjonariuszem jest miasto. Klub funkcjonuje w ramach spółki akcyjnej. Reakcja właściciela (miasta) po dokonaniu fatalnego wyniku sportowego jest natychmiastowa. W Sosnowcu już wybrano nowego prezesa. Powołano dyrektora sportowego. Znamy także nazwisko szkoleniowca, który kilkadziesiąt dni temu objął stery. Postawiono na nazwiska znane i szanowane. Wśród kibiców nastroje są już optymistyczne. Pojawiła się wiara w szybką naprawę. Nowi ludzie już pracują w pocie czoła. Źródło: Zagłębie Sosnowiec

Dowód 4. Klub odpycha od siebie media
To sytuacja bez precedensu. Sandecja Nowy Sącz jest bodaj jedynym miejskim klubem w Polsce (od Ekstraklasy aż po II ligę), który nie walczy o uwagę lokalnych mediów i nie walczy o pojawianie się dziennikarzy na meczach. Na czym ten brak walki polega? Otóż lokalne, sądeckie portale internetowe mają przyzwolenie na korzystanie z pracy wykonywanej przez klub. Jak udało nam się potwierdzić u źródła, Sandecja daje zgodę na to, aby lokalne portale, za darmo korzystały z pracy klubu. Sandecja oczekuje jedynie wskazania źródła takiej pracy, tj. wykonanych zdjęć, fragmentów nagrań czy sporządzenia meczowej relacji. Okazuje się, że lokalne media zostały tak „rozpieszczone” wykonywaniem za nich pracy, że dziennikarze nie czują nawet potrzeby pofatygowania się na ligowy mecz, ani nawet obejrzenia go w sieci. Co więcej: są i tak rozpieszczone portale, które z pracy klubu korzystają do woli – bez wskazywania źródła (dowód poniżej). Porównujemy tę sytuację z innymi miejskimi klubami w Polsce. Wybieramy po jednym przedstawicielu Ekstraklasy, I ligi, oraz II ligi. Kontaktujemy się z ludźmi z Górnika Zabrze (Ekstraklasa), GKSu Tychy (I liga) i Olimpii Elbląg (II liga). Ze wszystkich tych klubów płynie do nas odpowiedź, że nikt nie wyobraża sobie takich zasad. Najbardziej rzeczowy komentarz otrzymujemy w Zabrzu. – Jednym z naszych zadań jest walka o jak największe zainteresowanie mediów. Nie wyobrażamy sobie sytuacji wykonywania pracy za dziennikarzy. To skutkowałoby zmniejszeniem zainteresowania potencjalnych sponsorów. Im więcej dziennikarzy pojawia się na meczach, tym lepiej dla klubu. Im więcej relacji, komunikatów, zdjęć, filmów i publikacji opiniotwórczych – tym lepiej. Po to organizujemy różne spotkania i akcje marketingowe, aby za każdym razem dawać lokalnym i ogólnopolskim mediom powód, do zwracania uwagi na Górnik Zabrze. Odpowiadając na pana pytanie: nie, nie rozdajemy do mediów naszej pracy. Każdorazowo należy zawnioskować o taką zgodę, a brak zastosowania się do przyjętych norm może skutkować pociągnięciem do odpowiedzialności prawnej. Tymczasem w Nowym Sączu: lokalny portal standardowo pobiera grafiki z profilu Sandecji, ingeruje w nie, przycina wedle uznania, nie wskazuje źródła pozyskania i traktuje jak własność. Dziennikarze „tego” medium nie bywają na meczach Sandecji wcale. Podobnie jak cała reszta.

Z tego miejsca pragniemy poinformować, że portal DTS24 nie dał wciągnąć się w tak amatorskie działania klubu. Przez ostatnie dwa lata opłacaliśmy własnego pracownika, który był praktycznie na każdym meczu i dostarczał nam materiały dedykowane wyłącznie portalowi DTS24. W przeciągu dwóch lat obejrzeliśmy blisko 70-90 procent meczów Sandecji, wykupując dostęp do transmisji. Na konferencjach prasowych, poza mikrofonem klubowej telewizji, pojawiał się również mikrofon portalu DTS24 – jako jedynego przedstawiciela sądeckich mediów. Robiliśmy wszystko, aby zachować profesjonalizm, śledzić poczynania drużyny a wszelkie informacje udostępniać odbiorcom. Przełożyło się na cel podstawowy, czyli wzmożone zainteresowanie czytelników. Nasze relacje, fotorelacje, felietony, komunikaty i opinie (pomimo fatalne gry zespołu i niewielkiej obecnie „mody na piłkę”), potrafiły sięgać stu tysięcy czytań. Średnia publikacji wyniosła 37.061 czytań na jeden tekst fotograficzno-opiniotwórczy, co przy obecnych rezultatach sportowych Sandecji uznać trzeba na wynik w miarę dobry (źródło: statystyki google Analitics). Z tego miejsca dziękujemy naszym czytelnikom za obecność i docenienie naszych działań, mimo, że klub robił wszystko, aby nas od wytężonej pracy odpychać.

Dowód 5. Tak, jakby czasu było dużo
W ostatnim, piątym punkcie, ukazujemy stoicki spokój Sandecji, który tylko może potwierdzać amatorstwo zarządu, któremu przewodzi prezes Tomasz Bałdys. Letnia przerwa między rozgrywkami zawsze była, jest i zawsze będzie kluczowym momentem do działań naprawczych. Takie działania z miejsca podjęto we wszystkich profesjonalne zarządzanych klubach. W miniony weekend zakończyły się rozgrywki od Ekstraklasy aż po II ligę. Zajrzeliśmy do wszystkich klubów. Okazuje się, że poziom zaawansowania działań jest już na tyle wysoki, że w dzień zakończenia sezonu 2023/2024 większość klubów już była w stanie poinformować opinię publiczną o podjętych krokach, planach przygotowań i szeregu innych kluczowych spraw. Powód jest oczywisty: sprawne działanie pozwala dać sobie więcej czasu na przygotowania do realizacji JUŻ POSTAWIONYCH CELÓW. I tutaj wybiórcze przykłady: Lech Poznań przedstawił plan przygotowań (zgrupowanie odbędzie się od 24 czerwca do 6 lipca we Wronkach). ŁKS Łódź ma gotową listę transferową, a także listę zawodników, którym dał wolną rękę w poszukiwaniu klubów. Nowe kontrakty z zawodnikami podpisano już w Stali Rzeszów (Sebastien Thill, Jakub Raciniewski). Nowego trenera wybrał Radomiak Radom (Bruno Baltazar). Praktycznie w każdym klubie trwa zaawansowane tempo pracy. Praktycznie w  każdym – bo w Sandecji nie. Jak informowaliśmy na wstępie, w Nowym Sączu nie ma nawet planu na najbliższy tydzień na zorganizowanie konferencji podsumowującej sezon i wyjaśnienie przyczyn wyniku. Źródło: ŁKS Łódź

Podsumowanie
Jedynym odniesieniem się do spadku jakie usłyszeliśmy, było sobotnie wyrażenie nadziei trenera, że uda skorzystać się z tak zwanego „zielonego stolika”. Wypowiadanie takich zdań to pod względem wizerunkowym nic dobrego. Ale ok – w związku z tymi nadziejami, raz jeszcze połączyliśmy się z przedstawicielem PZPN. Chcieliśmy usłyszeć, czy naprawdę możemy mieć nadzieję na grę w II lidze. Przyznał w rozmowie z naszą redakcją, żeby nie zwracać uwagi na tego typu opinie, bo utrzymanie się Sandecji nie jest możliwe w żaden sposób (nasz rozmówca przekazał, że otrzymamy na to dowód maksymalnie do 7 czerwca). Idąc dalej: mieszkańcy Nowego Sącza i kibice Sandecji nie dostali ani jednego komunikatu w związku z niewypełnieniem zadania wartego blisko 10 milionów złotych. Nikt nie wyszedł do mediów. Nikt nie przeprosił. Nikt nie zreflektował się w żaden, choćby najmniejszy sposób. Zrobiono za to rzecz odwrotną od oczekiwanej: niewygodny temat blamażu sportowego przykryto rozmowami o potencjalnym nabywcy klubu. Już w tym tygodniu właścicielem istniejącej od 1910 roku Sandecji ma zostać mężczyzna, który jak sam przyznał, klubem interesuje się od dwóch lat. Chce tutaj przyjechać na chwilę, sfinalizować zakup, poukładać wszystko po swojemu a potem kierować swoją własnością zdalnie – jak wszystkimi pozostałymi projektami. I jeśli do tego dojdzie, Sandecja stanie się pierwszym klubem w Polsce z takim właścicielem. Co więcej: miasto będzie nowemu nabywcy porządnie płacić, bo jak on sam przekazał, magistrat ma być jednym ze sponsorów jego własności.

Fot. Adrian Maraś

Czytaj także:  Nowy Sącz. Zakaz na energetyki? „Teraz kupujemy więcej świństwa”

Reklama