Nigdy nie jest za późno na nowe pasje i wyzwania

Nigdy nie jest za późno na nowe pasje i wyzwania

Jak przyznaje, za nią trzy lata wyzwań, siniaków, ale też przełamywania swoich granic i blokad. W tym czasie nie zabrakło zarówno łez bólu, jak i tych płynących ze szczęścia. Dzięki drodze, którą przeszła, już za kilka miesięcy będzie reprezentować Polskę na Mistrzostwach Świata. Emilia Orlecka na co dzień jest fotografką. Potrafi czarować jednak nie tylko obiektywem, ale i ruchem – kiedy poświęca się swojej drugiej pasji, dzieli się swoimi emocjami, zachwyca płynnością gimnastycznych figur, a to wszystko przy dźwiękach muzyki i w dodatku na wiszącym w powietrzu metalowym kole.

            – Trenować zaczęłam dopiero po trzydziestym roku życia, więc może to być motywacja dla wszystkich, którzy myślą, że jest już za późno na nowe pasje i wyzwania. Jak widać i w tym wieku można zacząć przygodę z akrobatyką powietrzną od zera – mówi Emilia Orlecka.

Ponad 3 lata temu miłością do tak zwanego aerial hoop zaraziła ją trenerka Daria Dobosz ze studia Upside Down w Nowym Sączu.

Poszłam z ciekawości na pierwsze zajęcia i tak stało się to moją drugą pasją – opowiada.

Aerial hoop to akrobatyka powietrzna na kole cyrkowym, często połączona z elementami tańca. Wymaga świetnej koordynacji, silnych mięśni, ale i gracji, lekkości. Podczas zawodów oceniane są między innymi: umiejętności techniczne, choreografia, płynność ruchów, wykonanie obowiązkowych i dodatkowych figur, ogólna prezencja, pewność siebie, interpretacja muzyki, czy zdolność przekazania emocji.

Gdy wchodzę na koło, w mojej głowie pojawia się błoga cisza, tak zbawienna w codziennym zgiełku normalnego życia – wyznaje Emilia. – Często powtarzam, że aerial hoop jest dla mnie odskocznią od rzeczywistości, swojego rodzaju terapią, która pomogła mi ogromnie w zakończeniu kilkuletniej walki z depresją. Dlatego do dziś jestem wdzięczna Darii, że zaszczepiła we mnie tą iskierkę, która pozwoliła mi uwierzyć w siebie, oraz nauczyła cieszyć się z najmniejszych sukcesów.

 

Mistrzyni

Emilia zdradza, że ma w domu trzy różne koła. Kupiła je niedługo po rozpoczęciu przygody z aerial hoop, by móc ćwiczyć dodatkowo w domu. Do zawodów trenuje średnio trzy razy w tygodniu po około godzinie, a gdy zbliża się ich termin, to nawet codziennie.

Dziś jestem wdzięczna przede wszystkim sobie, za wytrwałość w drodze, którą przeszłam, za każdy upadek, po którym wstawałam i frunęłam jeszcze wyżej, za każdy sukces, który wniósł do mojego życia niezapomniane chwile – mówi.

Sądeczanka może się już pochwalić sporymi osiągnięciami. W tym roku zdobyła (…)

Cały tekst przeczytasz w wakacyjnym wydaniu DTS, dostępnym w wersji online za darmo pod linkiem:

Fot. Candyland Photography

Reklama