KRAM. Stanisław Gieniec. W nagrodę obiad z Fidelem Castro

KRAM. Stanisław Gieniec. W nagrodę obiad z Fidelem Castro

Rozmowa ze Stanisławem Gieńcem

– Lokalna legenda głosi, że był Pan jednym ze współorganizatorów KRAM-u?

– To nie legenda, to prawda. Byłem przy tej imprezie od początku jej istnienia, a nawet na rok przed jej pierwszą edycją.

– Ojciec założyciel?

– Może aż tak to nie, ale można powiedzieć, że byłem przy KRAM-ie od wbicia pierwszej łopaty w Myślcu. W 1973 r. pracowałem w Zarządzie Powiatowym Związku Młodzieży Wiejskiej w Nowym Sączu, którego przewodniczącym był Stasiu Hebda. W pewnym momencie Zarząd Wojewódzki w Krakowie odezwał się do nas, że zaczynamy szukać miejsca na zorganizowanie konfrontacji artystycznych młodzieży. Motywacją do tego działania była pewnie chęć pokazania, że skoro studenci mają Famę, to pokażmy, że my też możemy zorganizować ciekawą imprezę. Przyjeżdżała tu delegacja z Krakowa, jeździliśmy po Sądecczyźnie i szukaliśmy odpowiedniego miejsca. Było kilka ciekawych lokalizacji, ale trafiliśmy też nieopodal Starego Sącza nad Popradem, czyli do Myślca.

– Czuliście się trochę jak odkrywcy podejmujący decyzję „tutaj wybudujemy miasto”?

– Nie wiem czy aż tak, ale miejsce było faktycznie urzekające – rozległa polana, wzgórze i rzeka nieopodal.

– Kto podjął decyzję o lokalizacji? (…)

Całą rozmowę przeczytasz w wakacyjnym wydaniu DTS – kliknij i czytaj cały numer online za darmo:

Reklama