DUST. Posłuchaj nowego singla Gabi – koniecznie [RECENZJA]

DUST. Posłuchaj nowego singla Gabi – koniecznie [RECENZJA]

Od pierwszego wejrzenia wiedziałem, że się zakocham – że będzie to relacja szczególna, że w moim osobistym gwiazdozbiorze muzycznych odkryć ta jedna stanie się jedną z tych niewielu, które lśnić będą najjaśniej, gdyż dla mnie, ze mną i przez wszystkie znane mi dotąd wymiary pojmowania. Zresztą, niejednokrotnie przyznawałem się na forum, że wcześniejsze Gabi nawiedzały mnie w życiu, potwierdzając tematy, wokół których orbitowałem. I jakkolwiek nierealne może się to wydawać, to tak było: subtelne mrugnięcia, muśnięcia, podszepty, powidoki psychotronicznych odnóży sięgających w kierunku zdarzeń przyszłych, których nie sposób było wywieść z bieżącego stanu wiedzy – mojej wiedzy na tamtą chwilę aktualną.

W przypadku premierowego „Dust” dostałem kolejny dowód na to, że unosimy się w podświadomej przestrzeni wzajemnych powiązań, myśli, rzeczywistości spiętych w nierozerwalnym uścisku przeszłości i zdarzeń na granicy dziś i jutra. Nie wiem, jakie jest tego źródło, co nim kieruje, jak zdekodować na język zrozumienia, ale kiedy do tego dochodzi, wiem, że potwierdza się właśnie to niepokojące „wtedy” i że musi być to coś szczególnego. Czy zatem najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie?

Gabi | Fot. Gabi Salamon

Przecież dopiero co, w swoim ostatnim felietonie poświęconym Oskarowi Cenkierowi, pisałem o spadających gwiazdach dla obecnych i przyszłych pokoleń; o życiu i życzeniu sobie wszystkiego, co najlepsze. O potrzebie zmian, która w „Dust” znajduje wyraz w utracie sił, w utracie swojego blasku – w zanikaniu. Czy zatem Gabi opowiada nam o byciu taką właśnie spadającą gwiazdą? O stawaniu na rzęsach w spełnianiu życzeń wszystkich dookoła zapominając o swoich? I tak i nie. Oczywiście, wszystko jest kwestią podejścia, wyboru, wytłumaczenia: dla jednych życie wewnętrzne będzie metafizycznym horrorem, dla drugich filozofią o kroczeniu w ogniu, dla jeszcze innych – czymś pomiędzy.

„Dust” to sięganie do swojego wewnętrznego dziecka próbującego wznieść się na chybotliwych nogach tu i teraz – skrzydłach natury. Temat w równym stopniu traktujący o permanentnym uwalnianiu się od kulturowych pułapek, jak i uporczywych próbach wydeptywania własnych ścieżek. Nie jest to łatwe, ale nie niemożliwe. Być swoim własnym panem to ciężki kawałek chleba – wiem, gdyż robię to już chwilę, ale nie żałuję ani jednej, gdyż żadna cena nie jest zbyt wysoka, by poświadczyć za przywilej posiadania siebie. Jesteśmy prawdziwie bogaci jedynie wtedy, kiedy prowadzimy bogate życie. Ryzykujemy jedynie na dwóch poziomach: samotności i niezrozumienia, czyli odwiecznych atrybutów bogów i bestii.

„Dust” | Fot. Gabi Salamon

Swoim nowym singlem Gabi robi to znowu, wrzuca słuchacza w skomplikowane labirynty ludzkich doświadczeń i kieruje do wyjścia ścieżkami, którymi należy i zarazem nie należy podążać. Cieniem tej przepięknie opakowanej w niebanalny tekst kompozycji jest muzyka i korespondujące z nią wycofanie, chłód, zmęczenie, ale i domagająca się coraz bardziej słyszalnego głosu przestrzeń, która – chcę w to wierzyć, czeka na bohatera tego wyjątkowego songu. „Dust” to mimo pozornej monotonności organiczny i wielopoziomowy numer niosący przepotężny bagaż tego wszystkiego, co zawarte między wierszami serca a rozumu, osobistych dążeń a powinności, skrzydeł a ich metodycznego podcinania.

Polecam – piękne.

Fot. Gabriela Salamon

Reklama