Czytelnicy mają głos. Centrum Nowego Sącza umiera…

Czytelnicy mają głos. Centrum Nowego Sącza umiera…

Nowy Sącz. Masowo zamykane sklepy w centrum miasta

Poddając się wzmożeniu aktywności obywatelskiej w temacie „ratowania Starówki” przedstawiam – pod osąd kilka uwag i propozycji.
No cóż. Istotnie – Starówka umiera. Można zastanawiać się , czy rosnąca liczba pustostanów i ogólne „dziadzienie” tej przestrzeni publicznej, to efekt czy przyczyna braku zainteresowania sądeczan odwiedzinami centrum (proszę nie „zwalać winy” na galerię „Trzy Korony” – Lwowska jakoś żyje i to coraz lepiej).

Analizę kwestii społecznych czy ekonomicznych związanych z funkcjonowaniem tego typu przestrzeni publicznej zostawiam specjalistom. Myślę, że warto było by zastanowić się, gdzie podział się „tradycyjny” klient Śródmieścia, jaki byłby oczekiwany i dlaczego się tu nie pojawia… Może były by to „dyskusje akademickie”, a może jednak stworzyłyby podwaliny pod określenie kierunków oczekiwanego rozwoju Starówki i ułatwiły potencjalnym „usługodawcom” podejmowanie decyzji biznesowych.

A  póki co – pomyślmy nad jakimiś doraźnymi sposobami na uatrakcyjnienie tej publicznej przestrzeni. Doraźnymi, bo ze świadomością ograniczeń budżetowych miasta. Zmuszają one do pozostawienia „poza tematem” kwestie koniecznych remontów sypiących się elewacji kamienic przy „deptaku”. Podobnie z niezachęcającą do spacerowania nawierzchnią z kostki granitowej (i jej stanu technicznego). Myślę też – i nie jestem w tym osamotniony – nad konsekwencjami, jakie dla oczekiwanej przez mieszkańców poprawy standardu „miejskiego salonu” ma sposób użytkowania mieszkań pozostających w dyspozycji miasta w sąsiadujących z deptakiem kamienicach (dot. lokali o charakterze mieszkań socjalnych z wszelkimi, wynikającymi z tego, a niestety widocznymi – skutkami…

Tymczasem, aby jakoś ożywić tą martwą przestrzeń, której znakomitą „wizytówką” jest usytuowane na smętnym marmurowo-granitowym katafalku żelazne drzewko – przedstawiam kilka pomysłów.
Myślę, że na miejscu wspomnianego „katafalku”, świetnie wpisała by się niewysoka „scena” (trwały podest) z rampą oświetleniową i ew. nagłośnieniem. Przypadkowi muzycy znaleźli by tam miejsce dla siebie, a i była by to fajna miejscówka na przedpołudniowe czy wieczorne kameralne koncerty profesjonalnych muzyków (widownię zapewnią 3-4 ogródki funkcjonujące na ul. Wałowej oraz kilka kolejnych na Jagiellońskiej).

Do tego można pomyśleć o „dachu” nad deptakiem (jego częścią). Rozpięte pomiędzy ścianami kamienic kolorowe „żagle” mogły by podkreślić przestrzeń „dedykowaną” słuchaczom takich ulicznych koncertów… Dały by też cień, którego na Jagiellońskiej w godzinach dopołudniowych nie ma w nadmiarze…

No i zieleń, żywe drzewa. Czy deptak musi być w całości „ukamieniowany”..? ( Przy okazji – plac na skrzyżowaniu ul.. Wałowej i ul. Sobieskiego – jest to doskonałe miejsce na pięknego kasztanowca).

Na koniec – Maślany Rynek. Obraz nędzy i rozpaczy. Codziennie w godzinach popołudniowych i w święta (!!!) zamienia się w jakieś slamsowisko, skład połamanych skrzynek, kartonów i palet dociskających plandeki, pod którymi „handlowcy” zostawiają swój towar. A nasi włodarze – cóż – odwlekają jakąkolwiek ingerencję w stan istniejący, bo przecież projektowana jest przebudowa całego Maślanego Rynku (jak czytałem onegdaj – z 4-poziomowym podziemnym parkingiem…?). To przecież – wobec obecnego zadłużenia miasta – casus „Sądeczanki”. Nie modernizujemy stanu istniejącego, bo przecież będziemy mieli autostradę…).

Co z tym zrobić? Ano, przede wszystkim – wzorem lat 80. czy 90. – (była taka uchwała RM) – zakazać handlu artykułami przemysłowymi. Od tego są sklepy, a puste lokale na Jagiellońskiej czekają. I absolutnie zakazać składowania towarów na placu po „godzinach handlowych”. Może jakoś udało by się jeszcze wyremontować nawierzchnie – choć na głównych chodnikach.

Marek Jasiewicz

Chcesz podzielić się swoją opinią? Napisz: [email protected]

Czytaj też:

 

Reklama