Nasze samochody, okna, huśtawki i przedmioty, które znajdują się poza domem znów pokrył żółto-zielony pył. W kilka godzin po umyciu, pojazdy wyglądają jak przed myciem. Czy winowajcą jest pył z Sahary, który w ubiegłym miesiącu dotarł do nas z największej pustyni świata, łącząc się z chmurami frontu atmosferycznego? Nie. Tym razem sprawcą jest… nasza sąsiadka.
Sosna – bo własnie o niej mowa corocznie pyli między majem, a połową czerwca. Jak podają specjaliści z serwisu TwojaPogoda.pl, w tym sezonie pylenie jest znacznie intensywniejsze niż zazwyczaj, ponieważ mieliśmy wiele bardzo ciepłych, suchych i słonecznych dni. Jednak najważniejszym zjawiskiem, które „pomogło” w osadzaniu się pyłków sosny był bardzo słaby wiatr.
– Dzięki temu żółto-zielony pyłek na kwiatostanach sosny zaczął się gromadzić i nie był na bieżąco przez wiatr uwalniany . Od kilku dni wieje mocniej, chwilami w porywach do 40-50 km/h, a to wystarczy, aby wiatr solidnie potrząsał gałązkami sosny i uwalniał duże ilości pyłku, który następnie osadzają się m.in. na samochodach – wyjaśniją specjaliści serwisu meteorologicznego.