Jubileusz 50-lecia KRAM-u. A my wracamy tu co roku…*

Jubileusz 50-lecia KRAM-u. A my wracamy tu co roku…*

Rozmowa z Aleksandrem Bembenikiem, komendantem KRAM-u w latach 1982-1985

– 50 lat temu w Myślcu nad Popradem zorganizowano I Konfrontacje Ruchu Artystycznego Młodzieży. Odbywały się one w bardzo spartańskich, żeby nie powiedzieć, prymitywnych pod względem organizacyjnym warunkach. Kiedy Pan po raz pierwszy usłyszał o tej imprezie?

– W 1979 r. jako początkujący pracownik ZW ZSMP zapoznałem się z tą imprezą. Jako etatowy pracownik byłem wtedy jednym z podstawowych organizatorów spotkania młodych twórców w Myślcu. W tym przepięknym miejscu.

– Był Pan czterokrotnie komendantem KRAM-u w latach 1982-1985. Jak Pan z dzisiejszej perspektywy ocenia tę imprezę? Co ona dawała ówczesnej młodzieży? Bo wszak były różne opinie i komentarze ludzi, którzy nigdy nie byli uczestnikami KRAM-u, włącznie z opinią, że było to swoiste zgromadzenie młodych ludzi, którzy byli poddawani politycznej indoktrynacji.

– Ktoś, kto nigdy nie uczestniczył w tej imprezie, nie bywał na koncertach, miał jednostronną, powierzchowną opinię. KRAM to było okienko wolności artystycznej, które otworzył związek młodzieży dla młodych artystów amatorów. To była niepowtarzalna okazja do spotkań z najwybitniejszymi postaciami świata artystycznego Polski. Bywali na KRAM-ie osoby tej klasy, jak Marek Grechuta, Andrzej Zaucha, Andrzej Sikorowski z Pod Budą, Jan Nowicki, Jacek Federowicz, czy wybitna reżyserka węgierka Martha Mesharos. Nazwiska wybitnych artystów, którzy bywali w Myślcu, możemy mnożyć. Zajęcia z młodymi artystami amatorami prowadzili tak wybitni twórcy jak np. Marek Karewicz, Janusz Kondratowicz, Elżbieta Zapędowska i wielu innych poetów i prozaików, choćby Marek Nowakowski. W KRAM-ie uczestniczyło przez te lata kilkanaście tysięcy osób, które miały niepowtarzalną okazję, by się spotkać i skonfrontować swoje dokonania artystyczne. A przecież to byli amatorzy, którzy mogli się spotkać z prawdziwymi mistrzami z różnych dziedzin sztuki i kultury. Owszem bywali różni oficjele partyjni i rządowi, ale to naprawdę nie było najważniejsze dla młodych ludzi, a oni też poddawali się tej młodzieńczej, artystycznej atmosferze (…)

Całą rozmowę przeczytasz w wakacyjnym wydaniu DTS – kliknij link i czytaj za darmo:

Na zdjęciu – portret komendanta KRAM-u Aleksandra Bembenika autorstwa Mirosława Czyżykiewicza.

 

Reklama