Janina Kin – z wiosłem przez całe życie

Janina Kin – z wiosłem przez całe życie

Dla niewtajemniczonych widok był niecodzienny. Dla wtajemniczonych to była „normalka”. Otóż w październiku 2023 roku z okazji 80-lecia istnienia klubu sportowego „Pieniny” w Szczawnicy odbyły się 80. Mistrzostwa Polski w zjeździe i sprincie kajakowym. Wzięła w nich udział 80-letnia Janina Kin. Nie wypada liczyć wiosen damom, ale przyznają nasi Czytelnicy, że widok był niecodzienny zwłaszcza, że świetnie sobie radziła z dzikimi wodami Dunajca, pokonując słynny przełom od Pienińskiego Potoku do przystani klubowej „Pienin” w Szczawnicy.

Właściwie nie powinno to nikogo dziwić, wszak pani Janina ma na swoim koncie 24 medale Mistrzostw Polski w kajakarstwie górskim i klasycznym w tym 13 medali złotych, 9 srebrnych i zaledwie 2 brązowe. W latach 1967-1972 była niekwestionowaną królową kajaków górskich w Polsce, a pierwszy tytuł mistrzowski zdobyła w sierpniu 1967 r.

Przypominany jej sylwetkę, gdyż podczas Olimpiady Letniej we Francji w lipcu tego roku znowu jedną z dyscyplin sportowych będzie slalom w kajakarstwie górskim, nota bene bardzo widowiskowa dyscyplina. A w sercu pani Janiny Kin pozostaje jakiś  żal, że nie wzięła udziału w Olimpiadzie w Monachium w 1972 r., kiedy to w kadrze olimpijskiej było aż dziewięciu zawodników Spółdzielczego Klubu Sportowego START i Dunajca z Nowego Sącza.

Kajakarstwo górskie włączono wtedy po raz pierwszy do igrzysk olimpijskich a w Nowym Sączu w 1970 r. powstał Ośrodek Szkolenia Olimpijskiego Kajakarstwa Górskiego, zaś trenerem tej kadry został Antoni Kurcz. Ze START-u wystartowali wtedy: Kunegunda Godawska, Jerzy Stanuch, Jerzy Jeż, Wojciech Kudlik a z WCKS Dunajec: Jan Frączek, Ryszard Seruga, Zbigniew Leśniak, Maciej Rychta, Wojciech Gawroński. Ekipę olimpijską kajakarzy uzupełniła Maria Ćwiertniewicz z „Pienin” w Szczawnicy.

– Właściwie czy mam żal? – odpowiada na nasze pytanie Janina Kin. – No cóż, za wcześnie się chyba urodziłam, może byli lepsi. Trener Kurcz tak ustalił. Koniec, kropka. Rekompensowałam sobie tę sytuację innymi zwycięstwami na różnego rodzaju zawodach krajowych i zagranicznych. Z kajakarstwem nie skończyłam, jak widać do dzisiaj, a poza tym jestem od 1975 r. do dziś sędzią sportowym i wciąż jeżdżę na zawody po Polsce i sędziuję (…)

Cały tekst przeczytasz w wakacyjnym wydaniu DTS, dostępnym w wersji online za darmo pod linkiem:  

 

 

Reklama