Sandecja na wiele lat ugrzęznie w amatorskich ligach. Oto osiem powodów [OPINIA]

Sandecja na wiele lat ugrzęznie w amatorskich ligach. Oto osiem powodów [OPINIA]

Sandecja amatorzy

To dla Sandecji koniec futbolu na ogólnopolskim poziomie. Zespół z Nowego Sącza będzie się teraz mierzył wyłącznie z reprezentantami Lubelszczyzny, Podkarpacia, Małopolski oraz województwa świętokrzyskiego. Dla klubu z tak wielką tradycją jest to moment trudny. Spieszmy się tę zmianę godnie akceptować. Istnieją argumenty, które na długie lata usadzają Sandecję na peryferiach polskiej piłki.

1. Kartofliska
Poziom trudności grania w III lidze jest znacznie większy, aniżeli w Ekstraklasie. Podobnego zdania są piłkarze, którzy w przeszłości byli zawodnikami najlepszych klubów i dziś grywają w niższych ligach. Odwrotnie: mówią to także tacy zawodnicy, którzy z niższych lig zostali wyłapani do Ekstraklasy (Dominik Marczuk – Jagiellonia). W głównej mierze chodzi tutaj oczywiście o kulturę gry i jakość poszczególnych obiektów. Łatwiej byłoby grać przy Reymonta z Wisłą Kraków, niż na wyjeździe z Chełmianką czy Świdniczanką. Podobne zjawisko można obserwować (w nieco mniejszym stopniu) już w I lidze. Wspomniana Wisła jest dobrym przykładem. Niewiele ponad miesiąc temu zdołała przegrać w Głogowie, by chwilę później pokonać Pogoń Szczecin na PGE Narodowym i zdobyć Puchar Polski.

2. „Na nich”
Trenerzy rywali będą mieć bardzo łatwą robotę. Ich zawodnicy sami przygotują się do meczu z Sandecją. Wystarczy im nazwa klubu. Sandecja to przecież marka. Każdy będzie chciał zbić niedawnego Ekstraklasowicza. Godzinę przed meczem wystarczy krzyknąć: „na nich”. I całe bycie faworytem przerodzi się w wielki kłopot. Zacznie się boiskowe MMA – bo na pewno nie żadne granie w piłkę nożną.

3. Przerost ambicji nad treścią
Sandecja to fajny klub, ale w złych rękach. Właściciel, czyli Miasto, nie zna się na futbolu kompletnie, dlatego zleca tę robotę innym. Tutaj kłopot, bo prezes także nie zna się na futbolu kompletnie. W tym samym czasie, zarówno Miasto jak i nowy szef mówią o wysokich celach. Istotne: właściciel był do tej pory bardzo hojny i przychylny. Miasto zapewniało klubowi kasę i dawało zaufanie. Ale co zrobić, skoro prezes dostał zabawkę bez instrukcji obsługi? Tak to jest, jak się wielkie granie marzy amatorom zarządzania futbolem. I to ma konkretną nazwę: przerost ambicji nad treścią.

4. Polityczne utarczki
Żeby nie było tak kolorowo, ekipa rządząca musi znosić działania opozycji. Bo to nie jest tak, że pieniądze można łatwo Sandecji przekazać. Wcześniej głos w sprawie muszą zabrać kolejne osoby – o zgrozo – te, które na zarządzaniu futbolem znają się jeszcze mniej. Wspominam sobie skład poprzedniej Rady Miasta i radnych, którzy najwięcej chcieli mówić o Sandecji. Mogą spełniać rolę radnego i pilnować wydatków, ale jak to robić, skoro nie znają realiów tej dyscypliny? Kompletna masakra. Sandecja to polityczny klub. Teraz jeszcze do Rady wkroczył nowy przedstawiciel opozycji: mistrz memów i Facebooka. Zatem w temacie klubu z Kilińskiego czeka nas memiczna (i komiczna) kadencja.

5. Awans zarezerwowany dla innych
Skończyło się granie w lidze, gdzie pierwsze dwa zespoły uzyskują promocję a cztery kolejne rywalizują w barażach. Witamy w nowej bajce, gdzie trzeba z przytupem być najlepszym w lidze. I tutaj Sandecja musi się ładnie ustawić w kolejce, bo rezerwacja zrobiona jest na dobrych kilka lat. Pierwszeństwo ma Wieczysta Kraków, która niemiłosiernie męczy się kolejny już rok. Na całe szczęście lada dzień będzie już w II lidze. Potem pałeczkę przejmują inni, zaprawieni w bojach. Najpierw trzeba ustąpić Avii Świdnik, która ma dobrego trenera, ugruntowała swoją pozycję, potrafi się przepychać i ma finansowe podstawy. W międzyczasie do ligi zawita Wisła II Kraków, a wieść miejska niesie, że znający się na piłce pan Królewski widziałby rezerwy nieco wyżej. To duży klub, jak będzie chciał, zje tę ligę w rok, może dwa. Ale lista jest znacznie dłuższa. Można się spokojnie rozsiąść i podziwiać.

7. Marzenia o wychowankach
W Nowym Sączu jest dziwne parcie na wychowanków. To oczywiście dobrze – ale nie w kontekście powrotu do II ligi. Im więcej Sandecja przegrywa, tym bardziej ludzie domagają się występów młodzieży. Niestety nie tak to wszystko działa. Błędna to decyzja, gdy ktoś stawia na nieobytych w dorosłej piłce chłopaków i wymaga, aby dźwigali klubowi utrzymanie (albo robili klubowi awans). W ostatnich dwóch latach wyrządzono niektórym piłkarzom (wychowankom) olbrzymią krzywdę. Oczekiwano od nich niemożliwego. Gdyby takim zawodnikom dawać szansę w Ekstraklasie – co innego. Ale stawianie ich do składu w sytuacji największego kryzysu było, jest i będzie perfekcyjnym sabotażem.

8. Bez domu, bez pasji, bez święta
Jeśli Sandecja otrzyma licencję na grę w III lidze to i tak będzie jej trudno pozyskać wartościowych zawodników. Zbyt dużo jest w pobliżu klubów (nawet trzecioligowych), które funkcjonują dobrze, płacą adekwatnie i mają swój dom. Każdy wartościowy piłkarz będzie wolał grać tam, gdzie futbol się kocha (nie zabija), a dzień meczowy jest świętem. Tak jak w klubie z filmu poniżej.

 

Czytaj także: Nowy Sącz. Na terenie budowanego dla Sandecji stadionu pojawiły się kontenery. Walka o licencję [ZDJĘCIA]

Reklama