Profesor polonistyki otrzymał jedynkę… [KOMENTARZE – część 2]

Profesor polonistyki otrzymał jedynkę… [KOMENTARZE – część 2]

Od redakcji: nadal nie znamy nazwiska polonistki, która oceniła pracę napisaną przez profesora Wojciecha Kudybę na jedynkę. Co ciekawe – w przytoczonych poniżej mailach, które nasi Czytelnicy napisali po publikacji wywiadu, przewija się kilka różnych nazwisk nauczycielek języka polskiego.

Czytelnik [anonimowy]

Z wielkim zaciekawieniem, jeszcze większym zdziwieniem oraz, nie ukrywam, sporymi emocjami śledzę serię ostatnich artykułów w sprawie polonistki […]  z II LO w Nowym Sączu. Opisywane sytuacje i zamieszczone komentarze skłoniły mnie do podzielenia się także historią moją i moich kolegów – absolwentów II LO i uczniów […] w latach 2005-2008. Dzięki Waszym publikacjom, w ostatnich dniach intensywnie odnawiamy nasze kontakty, wspominamy dawne czasy i nie ma co ukrywać, cieszymy się że pojawił się cień szansy na uzdrowienie patologicznej sytuacji z naszą byłą polonistką. Marna to co prawda satysfakcja po latach, gdyż nikt już nie wymaże naszych „dwójek” ze świadectw szkolnych, ale przyjemnie jest widzieć, że sprawiedliwość i przyzwoitość jednak istnieją, a patologie są w końcu wyciągane na światło publiczne i piętnowane.

Jak już wspominałem we wstępie, miałem nieprzyjemność być „uczniem” […] od 2005 roku, czyli w czasie gdy była bardzo młodą nauczycielką, świeżo po studiach, jednak już wtedy przejawiała ona wszelkie patologiczne zachowania opisane w Waszych artykułach, a także inne które do tej pory nie zostały opisane. Niesprawiedliwe wystawiane ocen było w jej przypadku jedynie wierzchołkiem góry lodowej, gdyż o wiele poważniejszym problemem było dyskryminujące (choć w moich czasach to słowo jeszcze nie istniało), dziś powiedzielibyśmy seksistowskie podejście do uczniów, przejawiające się w jawnym faworyzowaniu dziewcząt i gnębieniu chłopców. Najprostszym i najczytelniejszym przykładem takiego zachowania, był jej system „odpytywania” uczniów. Działał on w ten sposób, że ponieważ każdy uczeń powinien był choć raz w semestrze mieć wystawioną ocenę z odpowiedzi ustnej przy tablicy, Pani […] najpierw odpytywała wszystkich chłopaków (dziewczęta mogły mieć stuprocentową pewność, że żadna z nich nie zostanie wyciągnięta do odpowiedzi dopóki nie zostaną przepytani wszyscy chłopcy w klasie), a dopiero później dziewczęta, przy czym gdy któryś z chłopaków był szczególnie na celowniku […] to mógł być odpytywany wielokrotnie w ciągu jednego semestru. Nie muszę oczywiście dodawać, że oceny za te odpowiedzi ustne były skandalicznie niesprawiedliwe i praktycznie nie było szans żeby któryś chłopak dostał ocenę wyższą niż 4, nawet gdy był „wałkowany” przez 20-30 minut i śpiewająco wyrecytował bez zająknięcia odpowiedzi na każde pytanie, natomiast żadna z dziewcząt praktycznie nigdy nie dostała oceny niższej niż 4, a gdy z jej odpowiedzi było widać że nie jest przygotowana to „odpytywanie” kończyło się po 2-3 pytaniach.

O niesprawiedliwym ocenianiu wypracowań i próbnych matur oraz regularnych próbach straszenia, że nie zdamy pisemnej matury z polskiego nie będę się rozpisywał, gdyż w Waszych artykułach powiedziano już o tym chyba wystarczająco wiele. Chciałbym poruszyć w zamian inną sprawę jaką jest stosunek uczniów do […] Z Waszych artykułów wynika, że obecni uczniowie mają przez nią poważne problemy, zmieniają szkoły, załamują się psychicznie, wpadają w depresję, wątpią w swoje umiejętność. Jest to dla mnie coś szokującego i niepojętego, bo w „moich czasach” wraz z kolegami traktowaliśmy […] mniej więcej tak, jak traktuje się bzyczącego w nocy nad uchem komara – jest to uciążliwy robal, któremu nie jesteśmy w stanie nic zrobić i bywa on frustrujący ale jednak nie jest w stanie wyrządzić nam żadnej poważnej krzywdy i trzeba to po prostu przeczekać. Wiedzieliśmy, że nie mamy żadnych szans na zmianę sytuacji, ale jest ona tylko czasowa, a […] nie ma żadnego realnego wpływu aby nam zaszkodzić, gdyż to nie ona, a zewnętrzny egzaminator będzie oceniał nasze matury. Większość z moich kolegów, po szczęśliwym ukończeniu II LO, z sukcesami ukończyło studia na AGH i Politechnice Krakowskiej. Dzisiaj pracujemy na kierowniczych stanowiskach w polskich i międzynarodowych firmach, zarządzamy sporymi zespołami pracowników, odpowiadamy za podejmowanie w naszych firmach kluczowych decyzji, a nasze „dwójki” z języka polskiego na świadectwach szkolnych pokrywają się kurzem w najgłębszych szufladach i są jedynie wspomnieniem tej żałosnej osoby i tego że potrafiliśmy przetrwać i sobie z nią poradzić. Zastanawiające jest dla mnie, że dzisiejsi uczniowie nie mają już takiej odporności psychicznej, gdyż można mieć pewność, że nie jest to ostatnia osoba tego pokroju jaką spotkają w życiu. II LO w Nowym Sączu jest elitarne nie dlatego, że ma najlepszych nauczycieli, ale właśnie dlatego że „stal hartuje się w ogniu”  […]

PS. Maila załączam do wiadomości kuratorium, chociaż jak już wyżej pisałem – nie wierzę że urzędnicy państwowi są w stanie cokolwiek w tej sprawie zrobić – spodziewam że […] uda się teraz na roczny płatny urlop, a gdy „sprawa przyschnie” wróci i będzie dalej kontynuować swoją patologiczną działalność aż do emerytury. Jeśli Szanowna Redakcja uważa za stosowne, to moją wiadomość można także opublikować i przekazać do wiadomości Urzędu Miasta, Wydziału Edukacji itp. Najbardziej jednak chciałbym dotrzeć z moim przekazem do obecnych uczniów II LO i z jednej strony wzmocnić ich w ich codziennych zmaganiach, a z drugiej pozbawić wszelkich złudzeń co do ZOO zwanego umownie „kadrą nauczycielską” jak i całego systemu edukacji. Elitarność polega właśnie na umiejętności radzenia sobie z podobnymi mendami i gnidami, których na świecie pełno i z którymi nie da się nic zrobić.

Były uczeń

Czytelniczka [imię i nazwisko do wiadomości redakcji]

Szanowni Państwo. Piszę w związku z ostatnio nagłośnionym tematem polonistki z II LO w Nowym Sączu. Również uczęszczałam do tego liceum jeszcze kilka lat temu i doświadczyłam podobnej sytuacji. Przez 3 lata ledwo udawało mi się zdawać język polski pomimo, że zawsze prowadziłam notatki z tych zajęć, dokładnie się uczyłam, czytałam wszystkie lektury i dodatkową literaturę. Swój poziom inteligencji również oszacowałabym na raczej powyżej średniej… niestety w szkole na lekcjach języka polskiego prowadzonych przez panią (…) nie miało w moim przypadku znaczenia ile posiadam wiedzy, a raczej kiedy szanowna pani poradzi sobie z własnymi kompleksami i zacznie rzetelnie oceniać oraz traktować ucznia. Taki moment nie nastąpił, a ja w ciągu 3 lat otrzymałam kilkadziesiąt niesłusznych ocen niedostatecznych, w tym na przykład kilkukrotne wystawienie błędu kardynalnego w wypracowaniach maturalnych lub za poprawnie zrobione zadanie domowe, lecz w zeszycie w kratkę, a nie linie… (po prostu lepiej prowadziło mi się notatki i każdy zeszyt miałam w kratkę). W ciągu trwania szkoły dzięki zachowaniu ww polonistki nabawiłam się konkretnych problemów ze zdrowiem psychicznym, szczególnie nasilone lęki, które leczę do dzisiaj. Bardzo ciężki był dla mnie okres 3 klasy liceum, kiedy matura była coraz bliżej, a we mnie rosło budowane przez panią (…) poczucie, że nie nadaję się do niczego, nie umiem nauczyć się najprostszych rzeczy i nie zdam matury. Poświęcałam wtedy ogromne ilości czasu na powtórną naukę języka polskiego i pisania wypracowań. Jak później się okazało, mogłam ten czas wykorzystać lepiej, na przykład na naukę fizyki czy matematyki, które były moimi głównymi przedmiotami, które zdawałam na maturze rozszerzonej. Przed maturą zapisałam się również na dodatkowe korepetycje z języka polskiego, natomiast korepetytorka po dwóch zajęciach powiedziała, że nie ma sensu abym w nich uczestniczyła, ponieważ posiadam w zupełności wystarczająca wiedzę, żeby dobrze napisać maturę. Finalnie, z matury uzyskałam ponad 80%, mimo że nie liczyłam nawet na 30%… Pani (…) umiała solidnie uprzykrzyć życie jednej ofierze w klasie. Lubiła też faworyzować niektóre osoby o niższej wiedzy i stawiać im dobre oceny, aby wybrana osoba-ofiara czuła się jeszcze „głupsza”. Mam szczerą nadzieję, że pani polonistka już nigdy nie pojawi się w żadnej klasie na lekcji i żaden uczeń nie doświadczy jej głębokich kompleksów.   W razie potrzeby, chętnie udzielę dodatkowych informacji lecz jeśli chcielibyście Państwo wykorzystać tę historię w artykule, bardzo proszę o zachowanie mojej anonimowości.

Czytelnik Paweł

Właśnie przeczytałam na Państwa stronie wywiad z „profesorem, który dostał jedynkę”. Mogę zaświadczyć, że to moja siostra przeżyła niemal identyczną sytuację w już 20 lat temu, w jednej ze szkół średnich na Mazurach. Również chodziło o język polski, a różnica była tylko taka, że wypracowanie napisał nie profesor, ale doświadczony polonista ze szkoły podstawowej. Państwa rozmówca odmówił podania szczegółów, które mogłyby ułatwić zidentyfikowanie ucznia i nauczyciela, ja jednak nie mając takich skrupułów, mogę dodać, że taka sytuacja doprowadziła moją siostrę, osobę pracowitą i ambitną na skraj załamania nerwowego. Wtedy to było passe, ale w dzisiejszych czasach skończyłoby się pewnie na konsultacjach u psychiatry.

Czytelnik Jacek

Szanowni Państwo! Takich źle oceniających nauczycieli i źle ocenianych uczniów możemy w Polsce spotkać bardzo wielu. Sam miałem problemy z moją polonistką, która „w drodze łaski” postawiła mi 4 na zakończenie edukacji w szkole podstawowej. W liceum nigdy nie miałem oceny semestralnej niższej niż 5, ukończyłem polonistykę, przez 38 lat byłem dziennikarzem radiowym i prowadziłem zajęcia w Uniwersytecie Śląskim, którego etatowym nauczycielem akademickim jestem do dzisiaj.
A promotorami wszystkich moich sukcesów zawodowych … też są nauczyciele: w Liceum dr Franciszek Hanzel a na studiach w Uniwersytecie Ślaskim, Profesorowie: Ireneusz Opacki Zbigniew Jerzy Nowak, Edward Polański. Zachowuję pamięć o nich w najcieplejszym zakątku serca.

Czytelnik Sebastian

Dzień dobry nawiązując do tematu podobny przypadek istnieje w szkole im. Księdza profesora Józefa Tischnera w Starym Sączu . Pani nauczająca matematyki wystawia jedynki z sprawdzianów których nie pokazuje uczniom,  stwierdzając że i tak są same jedynki. Wystawiła zagrożenia połowie klasy gdyż cytuje ” jest was za dużo muszę przerzedzić klasę” . Ten problem jest w wielu klasach pierwszych szkoły średniej . Podobnie jak w materiale syn miał bardzo dobre oceny z matematyki a tu takie cuda a w dodatku pani przerabia z nimi materiał rozszerzony a programowo mają podstawowy.

Czytelniczka Dorota

Szanowni państwo, bardzo się dziwię, że nie odezwał się dotąd żaden z uczniów pani profesor z wcześniejszych lat. Wiem ,że jest ona świetnym nauczycielem choć bardzo wymagającym. Uczniowie Pani profesor doskonale zdają maturę, studiują kierunki humanistyczne, odnoszą sukcesy w pracy zawodowej.  Wiem, że odwiedzają swojego nauczyciela i wyrażają wdzięczność nawet po wielu latach. Tak łatwo ocenić – szczególnie negatywnie – drugiego człowieka. Tak łatwo kogoś zniszczyć. Czy o to chodziło Panie Profesorze? Szkoda, że w ramach eksperymentu nie zechciał Pan zamienić kilku słów z Panią Profesor.  Czasem od tych ,,malutkich,, też można się czegoś nauczyć. Cała ta sytuacja jest odbiciem naszych czasów, w których hejt wylewa się z każdej strony , na wszystkich… Tylko jak to potem naprawić?

Czytelnik [Krzysztof]

Jestem oburzony jednostronnym podejściem do tematu. Rozgrzebaliście sprawę, trwa „grillowanie” nauczycielki, a pan Wojciech Molendowicz, podpisany pod artykułem nie zadał sobie odrobiny trudu by porozmawiać z nauczycielką. No, ale mogłoby się okazać, że wtedy nie będzie tematu na artykuł…
Natomiast pan „belwederski profesor polonistyki” jak został sam przez siebie nazwany, kreśli portret psychologiczny nauczycielki. POLONISTA! Jakie ma do tego uprawnienia? Czy grillowanie pani nauczycielki jest podkreśleniem ego „belwederskiego profesora polonistyki”?
Może okazać się, że wytłumaczenie całego zamieszania jest trywialne… Nie do końca zrozumiany przez „belwederskiego profesora polonistyki” temat + ocenianie zgodne ze schematem OKE i wyszło jak wyszło… No ale lepiej jest zostawić „otwarty” artykuł, napisać „Do tematu wrócimy! Tymczasem otwieramy dyskusję na temat opisanego w wywiadzie zjawiska. Jaka jest Twoja opinia? A może znasz podobne przypadki?” – byle kliknięcia się zgadzały… Prawda?

Od autora:

Szanowny Panie,
ja Wojciech Molendowicz “nie zadałem sobie odrobiny trudu” porozmawiania z polonistką, z bardzo prostego powodu – ponieważ nie znam jej nazwiska, nie wiem kim jest ta osoba. Jej nazwisko nigdzie w tekście nie pada, m.in. dlatego, że nie chodziło o grillowanie konkretnej osoby, ale opisanie pewnego zjawiska. W II LO uczy 5-6 polonistów. Z zachowania przez redakcję maksimum delikatności i dyskrecji, czyni Pan największy zarzut. Przyjmuję do wiadomości, choć nie do końca rozumiem.
Łączę wyrazy szacunku
Wojciech Molendowicz

Czytaj też:

Reklama